Wiktoria: Ponownie witam serdecznie wszystkich naszych słuchaczy serii podcastów realizowanych przez Fundację Świat Wrażliwy w ramach projektu Lider dostępności HALO, dofinansowanego przez Urząd Miasta Gdańsk. Z tej strony Wiktoria. Dzisiaj w studio gościmy panią Dominikę, która ma obustronny niedosłuch. Co ciekawe nie posługuje się językiem migowym, lecz czyta z ruchu warg. Gościmy również panią psycholog Agnieszkę Kasprzyk- Mączyńską, która współpracuje z Fundacją od 2019 roku oraz seniorki: panią Beatrice, Marię i Danutę, które są mentorkami dla młodzieży z niepełnosprawnością korzystającymi ze wsparcia fundacji Świat Wrażliwy. Witam serdecznie!
Wszyscy: Witamy! Dzień dobry!
Wiktoria: Pani Agnieszko, na wstępie chciałam zapytać czym są bariery komunikacyjne i dlaczego dystansujemy się do osób z niepełnosprawnością, szczególnie w sytuacjach kiedy pierwszy raz się z nimi spotkamy?
Agnieszka: Myślę, że są różne rodzaje barier komunikacyjnych. Niektóre z nich są fizyczne i ograniczają nasze zmysły. To znaczy możemy czegoś nie usłyszeć, możemy coś powiedzieć niewyraźnie, możemy czegoś nie zobaczyć albo nie poczuć, czyli nasze zmysły nie dostają pełni informacji, ale też mamy bariery wewnątrz nas i to są nasze stereotypy, przekonania na temat innych osób, które sprawiają, że na przykład ograniczamy komunikację w ich kierunku, myśląc że nie będziemy dobrze zrozumiani. Myślę sobie, że są też bariery w komunikacji takiej międzyludzkiej. Nie zawsze mamy otwartość na to, żeby ze sobą się spotkać, porozmawiać, zapytać, usłyszeć. Dużo zależy od nas samych, jak my się otwieramy na tę komunikację, jak bardzo staramy się zrozumieć drugą osobę i chyba też dostosować naszą komunikację do tych osób, z którymi rozmawiamy.
Wiktoria: Dominiko, a jak ty się czujesz rozmawiając z innymi osobami?
Dominika: Zwracam uwagę, na przykład klienci, którzy przychodzą do kawiarni i zwracam uwagę, żeby zwracali się twarzą, bo ja odczytuje komunikaty z ust.
Wiktoria: Rozmawiasz z ludźmi, że odczytujesz słowa przez ruchy ich warg,tak?
Dominika: Tak.
Wiktoria: Wspomniałaś, że pracujesz w kawiarni. Jakie funkcje ty pełnisz właśnie w pracy w kawiarni? Co tam robisz?
Dominika: Obsługujemy kasę fiskalną, terminal, obsługa gości potem jeszcze zajmuję się serwisem i różnego rodzaju catering.
Wiktoria: Czyli masz kontakt z innymi ludźmi i nie czujesz jakiejś różnicy, że oni wiedzą że jesteś z niepełnosprawnością?
Dominika: Tutaj w ogóle nie widać tej różnicy, ale jeżeli osoba mówi do mnie za szybko, to wtedy mam problem ze zrozumieniem.
Wiktoria: A jak właśnie możemy przełamywać takie bariery? Czy mają pani jakieś rady dla naszych słuchaczy?
Maria: Ja na początku kiedy zaproponowano mi, żebym współpracowała z Fundacją przyznam się, że ja się bałam. Nie wiedziałam czy podołam. Po prostu inność. Nie miałam kontaktu z niepełnosprawnością w tak dużym stopniu, jak potem się okazało, ale wszystkie bariery można przełamać. Trzeba się po prostu nie bać, bo pierwszą sprawą to jest lęk- boimy się. Na przykład z Dominiką bardzo często jestem na cateringu. Ja ją zostawiam, obserwuję, a jak widzę, że ktoś patrzy się to delikatnie mówię: 'proszę mówić prosto w twarz, bo Dominika nie słyszy'. Ale ona sobie cudownie radzi. Potem to nie wiem, jak to nastąpiło, że wręcz czujemy się taką jedną rodziną.
Danuta: Ja też chciałabym dodać, że pracuję od 2017 roku.
Maria: Tak, to już 6 rok.
Danuta: Tak. I też byłam pełna obaw, że nie podołam, bo nigdy też, tak jak Maria, nie ma kontaktu z taką młodzieżą. Ale czas pokazał, że jednak bardzo dobrze, przynajmniej mi się tak wydaje. Ja dużo się od nich nauczyłam. Właśnie od tej młodzież, bo nie tylko może ja coś od siebie chciałam dać, ale i oni się bardziej otwierają na nas. I to chyba o to chodzi, żeby ta młodzież tę barierę między nami starszymi osobami jakoś pokonała. Ja byłam pełna obaw, ja bałam się, że oni może będą inaczej patrzeć. A w tej chwili jest zupełnie inaczej. Akurat mieliśmy takie spotkanie w piątek ostatnio i to muszę powiedzieć, że jeden z tych niepełnosprawnych młodzieży zwrócił się do mnie: "Przepraszam czy ja mogę powiedzieć do pani moja babciu?". Było mi tak miło w tym momencie, że po prostu... a ja nie mam akurat wnuczka, także tak się ucieszyłam!
Maria: Bo właśnie tacy jesteśmy. Zupełnie inaczej jest to wtedy kiedy jest ta rodzina inaczej podchodzą, a inaczej do nas. Najpierw nas obserwowali, a potem to przyszło jakoś tak naturalnie. Nie ma absolutnie barier między nami.
Beatrice: Ja na przykład trafiłam przypadkowo do kawiarni z moją podopieczną. Też pracuję w innych fundacjach i zajmuje się niepełnosprawnymi dziećmi i młodzieżą. Pojechaliśmy poprzez poinformowanie nas przez znajomych. No i bardzo mi się spodobało, bo była atmosfera no niesamowita. Pani Jola, która prowadzi fundację robi takie wrażenie bardzo osoby otwartej i od razu każdy się czuję, jak w domu. No i przy okazji umówiliśmy się na następne spotkanie, bo są tam różnego rodzaju zajęcia, czy taneczne, czy sportowe, właśnie z panią psycholog. I przyjeżdżałam z moją podopieczną, a później zakres tych naszych obowiązków, czy może tych spotkań się rozszerzył i no dużo dużo różnych jest bardzo ciekawych pomysłów. Ta integracja z młodzieżą taką niepełnosprawną, nawet człowiek zapomina czasami, że to jest młodzież niepełnosprawna, czy już praktycznie ludzie dorośli. Traktujemy ich, jak zupełnie normalnych ludzi. Chociaż ludzi bez jakichś obciążeń, chociaż wiadomo, że są to obciążenia. Ale oni się tak zachowują fantastycznie, otwarcie, dopiero jak człowiek ma kontakt taki bezpośredni to widać, ale jest między nami atmosfera świetna uważam. Ja już przeszło 2 lata przyjeżdżam.
Maria: Ja chciałabym jeszcze wspomnieć o tym że występowaliśmy z naszą młodzieżą na deskach Teatru Szekspirowskiego.
Beatrice: No właśnie!
Wiktoria: To jest ogromne osiągnięcie.
Maria: Ogromne! Stres oczywiście na początku był, ale potem... oni byli cudowni.
Danuta: Wielkie przeżycie. I dla nas i dla nich.
Maria: Tak! Jaką korzyść my również mamy. Agnieszka uczy nas też, bo nie mamy kontaktu tak z psychologiem... nasze różne problemy przepięknie są rozwiązywane przy pomocy właśnie tych naszych spotkań co dwa tygodnie.
Beatrice: Te spotkania, które były między innymi nastawione na próby, bo uczyliśmy się do występów w Teatrze Szekspirowskim to trwało to prawie pół roku. I tam kilkanaście osób niepełnosprawnych występowało plus właśnie mentorzy- seniorzy, plus jeszcze parę innych osób. Można się nauczyć, chociaż ja też pierwszy raz w życiu występowałam na scenach teatru i można się naprawdę nauczyć i mogą niepełnosprawni się nauczyć. Tylko trzeba to chcieć, trzeba umieć współpracować i trzeba być po prostu otwartymi i zrozumieć i uważam, że wtedy jest sukces.
Maria: Kilka gwiazd wręcz było. Kasia córka naszej Joli cudowna była. Dominika i Pawełek nasz.
Wiktoria: Dominika, a co ty najbardziej lubisz w takich zajęciach współpracy z paniami?
Dominika: Najbardziej to lubię chodzić na tańce z panem Mikołajem.
Wiktoria: Chodzisz na tańce?
Dominika: Tak.
Wiktoria: Wow, to super!
Maria: Też właśnie są zajęcia zajęcia taneczne u nas w fundacji.
Beatrice: My albo tańczymy razem z nimi też- seniorzy albo po prostu przyglądamy się, jak to świetnie robią. Młodzież doskonale sobie daję radę i uczestniczy w takich zajęciach. No właśnie też w Kawiarni Caffe Aktywni jest odpowiednia sala do tego, do takich ćwiczeń czy tańców.
Wiktoria: A jakie zajęcia jeszcze macie oprócz tego tańca?
Agnieszka: Wszystko zaczęło się też od takich zajęć domowych bym powiedział, czyli do tego żeby tych naszych młodych dorosłych przygotować do samodzielności. Zajęcia się sobą w sensie umiejętności przygotowanie posiłku, ułożenie talerzy, sztućców, posprzątania po sobie. To było na początku.
Maria: To bardzo zbliżyło nas do młodzieży.
Agnieszka: Bo najlepsze ciasta robią nasze wiadomo babcie, z tych smaków wszyscy wyrośliśmy i tymi smakami można skusić do wykonania jakiejś czynności, które są potrzebne każdej młodej osobie z niepełnosprawnością.
Maria: Łączyło nas na samym początku... dzisiaj to są już dorośli, a wtedy młodzież, "nasze dzieci". Mówiliśmy "nasze dzieci". Piekliśmy razem ciasteczka, pizzę, babeczki.
babeczki. To robiliśmy razem.
Wiktoria: Wspomniałyśmy my na początku, że Dominika jest osobą niedosłysząca, nie posługuje się językiem migowym, lecz czyta z ruchu warg. Dominiko, ile czasu zajęło ci nauczenie się odczytywania z ruchu warg?
Dominika: Zajęło mi to zaledwie 10 minut.
Wiktoria: Tak mało?
Dominika: Tak.
Wiktoria: Czyli przyszło ci to z łatwością?
Dominika: Tak.
Wiktoria: A jakie najczęściej błędy popełnia osoba pełnosprawna właśnie w rozmowie czy też w kontakcie z osobą z niepełnosprawnością?
Maria: Osoby które nie mają kontaktu z niepełnosprawnością uważają, że to widoczne, że ta niepełnosprawność jest widoczna. A tu na przykład Kasia, prawda... piękna, śliczna dziewczyna. Nie widać. Wiele osób... Dominika. Więc w ogóle nie widać, że to są osoby niepełnosprawne. Jest nie takie zachowanie tej osoby niepełnosprawnej i w tym momencie pretensje- dlaczego ona się tak zachowuje.
Agnieszka: Wydaje mi się że jesteśmy często skupieni na sobie i patrzymy z własnej perspektywy. Skoro my dobrze słyszymy, no to uznajemy, że świat dobrze słyszy, a tak wcale nie musi być. To jest taki podstawowy błąd atrybucji, że patrzymy z własnej perspektywy, a spróbujmy wejść w buty osób, które mogą mieć różnorodne ograniczenia. Zapytajmy też przede wszystkim czego potrzebują. Co mam robić, żebyśmy się dobrze rozumiały i ta osoba nam jasno powie: mów głośniej albo mów wolniej albo wyraźnie pokazuj ustami to co mówisz. Ludzie potrafią nam podpowiedzieć. Wszyscy prędzej czy później będziemy osobami z niepełnosprawnościami, bo dojrzewamy, stajemy się stasi, starsze i słuch nam się zmieni.
Maria: Trzeba dużymi literami do nas mówić.
Agnieszka: Tak jest. Druk odpowiedni dostosować, żeby był widoczny. Wejdźmy w buty osób, które są w innej sytuacji, zapytajmy te osoby.
Wiktoria: A u pani zmieniło się postrzeganie osób z niepełnosprawnością tak jakie było przed zajęciami, a jakie jest teraz?
Maria: No tak, tak.
Beatrice: Zdecydowanie tak, ale to chyba zaczyna się od takiego pierwszego kontaktu. Jeżeli poznajemy kogoś... Ja na przykład poznałam swoją podopieczną, jak skończyłam terapię zajęciowa i strasznie się bałam z nią zacząć współpracować, bo widziałem jak sobie poradzić, w jaki sposób ona się będzie zachowywał, jaką formę przyjąć, jak ta współpraca ma wyglądać. Dla mnie podstawową zasadą jest tak, żeby traktować jak zwykłą, tak jak jedną z nas, rozmawiać w miarę oczywiście możliwości, jeżeli potrafi rozmawiać i przekazywać różnego rodzaju komunikaty. Też oczywiście trzeba pracować, trzeba jeśli jest umiejętność czytania czy pisania to owszem w zależności od tego, jaki to jest rodzaj niepełnosprawności, ale dostosować się i być otwartym po prostu na ich reakcje i być zawsze pozytywnym, uśmiechniętym, bo to jest podstawa, żeby w jakiś sposób ta osoba się otworzyła do nas i umiała się z nami komunikować. Później jak już z tą jedną osobą niepełnosprawną przyjechałam do Caffe Aktywni poznałam inne osoby, to nastąpił taki no po prostu... może nie luz, ale bardzo fajnie człowiek się czuje. Każdy się mnie pyta z nieznajomych: ale jak ty się czujesz, nie boisz się, nie boisz, nie masz takich oporów, lęków? Nie, no traktuję, jak inne osoby... rozmawiam, witam się, w zależności od stopnia niepełnosprawności porozmawiamy sobie, czy przekazujemy różne informacje. Tak że nie bać się! Nie bać i po prostu do tego jak do czegoś naturalnego.
Maria: Jak ktoś z zewnątrz wchodzi, jak mamy jakieś tam warsztaty, bo różne kiedyś były nawlekanie koralików różne takie drobiazgi, to nikt nie widzi, że to jest jakaś niepełnosprawność. Mamy te same potrzeby, te same odczucia.
Wiktoria: Dominika ty chciałaś coś powiedzieć?
Dominika: Tak. Jeżeli chodzi o komunikację na terenie zakładu pracy czyli kawiarni. Jeżeli klient za szybko przekaże co chcę kupić albo co chce zamówić od nas, to czasami jest tak, że ja sama potrzebuję pani Joli pomocy albo innych osób, które ze mną na terenie pracy przebywają i czasami po prostu już zwracam na to uwagę, żeby oni mówili do mnie wolniej. Ja już mam w sobie, w swoim organizmie, że na przykład jak już klient przychodzi, to już mi się w głowie zapala takie, że tak powiem światełko i żeby on tylko mówił do mnie wolniej. Bo wiem, że jak powie za szybko, to ja i tak tego nie zrozumiem za jednym razem. Tak samo jakby druga osoba z kimś rozmawiała, a druga osoba by stanęła przed ladą i by stanęła do mnie tyłem, plecami, to już w ogóle... to jest dla mnie po prostu tragedia i porażka.
Wiktoria: A nie boisz się zwracać uwagi innym, żeby mówili wolniej, nie? To jest normalne dla ciebie.
Dominika: Nie, ale czasami jak na przykład już tak parę razy tę osobę na przykład widzę w kawiarni i parę razy to się powtarza, że za szybko mówią no to wtedy już bym wolała, żeby pani Jola była przy mnie i żeby mnie wsparła właśnie swoją mową i tak dalej.
Wiktoria: A jak wyglądały twoje początki właśnie w kawiarni? Stresowałaś się?
Dominika: Właśnie początki, kiedy zaczęłam pracę w kawiarni to było dla mnie po prostu jakieś nowe miejsce. Od razu po szkole dostałam propozycję pracy przez moją panią wicedyrektor panią Aldonę Rygiel. Tutaj już pracuje w tej kawiarni 3 lata.
Wiktoria: To sporo! I podoba ci się?
Dominika: Tak, podoba mi się i teraz już kawiarnia jest dla mnie takim drugim domem. Wokoło pełno osób. Mam takie osoby, które naprawdę mnie bardzo wspierają seniorów, mentorów, koleżanki i koledzy i naprawdę razem z współpracujemy.
Wiktoria: A myślisz że możesz seniorki nasze, mentorów i koleżanki i kolegów możesz nazwać taką rodziną inną? Takim bezpiecznym domem, ludźmi z którymi się czujesz okej przy nich?
Dominika: Nie, ja myślę, że to jest nie na tyle, że rodzinę tylko, że po prostu taka koleżeńskość. Tak razem współpracujemy, rozmawiamy na różne tematy, razem się dogadujemy. Każdy swoje myśli, mówi to co myśli i myślę, że jak najdłużej będziemy razem współpracować.
Wiktoria: A nie czujesz takiej różnicy wieku między paniami a tobą?
Dominika: Może jest różnica taka, ale mam do starszych ludzi szacunek.
Wiktoria: Bardzo pięknie. A panie podczas zajęć odczuwają, że jednak jest to młodsze pokolenie?
Maria: Nie, Dominikę traktuję... od początku znam. Pamiętam jak strasznie tremowała się jak zaczynała pracę i ile radości jej przynosiły jakieś sukcesy. Czy ktoś pochwalił ją, więc nie wiem, może z racji wieku jako wnuczkę... ale jest ta więź, taka zakrawająca już o rodzinę. Dlatego że na przykład Dominika zwierza się w tym sensie, że opowiada o jakichś małych problemach, jak zachorował piesek siostry. Z jej strony wychodzi takie ciepło i taka potrzeba podzielenia się. Tak że tworzymy taką rodzinę.
Wiktoria: A pani Agnieszko, tak na koniec już ostatnie pytanko: jak integracja z osobami z niepełnosprawnością może wpływać na samopoczucie człowieka?
Agnieszka: Wydaje mi się, że wpływa tylko dobrze. To znaczy jak patrzymy sercem i nie oceniamy drugiej osoby, to wszystko jest po prostu dobrze i czujemy się, że się rozumiemy i tyle. Wszyscy jesteśmy ludźmi i się normalnie komunikujemy, ale jest jeszcze jeden aspekt, który ułatwia tę komunikację... W Świecie Wrażliwym są najlepsze ciasta w Trójmieście. (śmiech)
Wiktoria: Czyli zachęcamy naszych słuchaczy do przejścia!
Agnieszka: Absolutnie to są ciasta na bazie masła, prawdziwych produktów. Przepyszne rzeczy! Niech to będzie taką likwidacją bariery międzyludzkiej- te serniki, brownie, drożdżóweczki po prostu jak od mamy.
Maria: Chcę jeszcze powiedzieć o korzyściach jakie osoby w moim wieku z tego kontaktu z młodzieżą... My się odmładzamy! Ja ciągle Joli mówię... ona mnie tu bierze, tam. Ja mówię: "Jolu. ty mnie odmładzasz!". Nie mam czasu myśleć nad problemami zdrowotnymi, że już któryś tam krzyżyk, prawda.
Wiktoria: Jest mi bardzo miło, że mogłam po raz kolejny przeprowadzić ciekawą rozmowę. Tym razem na temat przełamywania barier w komunikacji. Myślę, że my jak i nasi słuchacze dowiedzieliśmy się dziś wielu rzeczy, które pomogą nam w lepszym komunikowaniu się z drugą osobą. Scenariusz całej rozmowy opracowały dla was Karolina i Wiktoria, przy współpracy z Fundacją Świat Wrażliwy. Dziękujemy i do usłyszenia w kolejnym podcaście! Cześć!